Leica X jest najnowszym modelem z rodziny X. Pierwszy w tej grupie – model X1 wprowadzony w roku 2009 miał na celu zaprezentowanie aparatu, który w kompaktowym ciele da możliwość wykonania fotografii o jakości lustrzanki cyfrowej. Koncepcja wzornicza aparatu nawiązywała do legendarnej Leiki UR – prosty kształt i niewielka ilość przycisków, do tego matryca APS 10 Megapikseli i stabilizowany obiektyw stałoogniskowy 23mm (odpowiednik 35mm w pełnej klatce) o jasności 2.8. Ten mały aparacik od razu zyskał swoich zwolenników i ma ich do dzisiaj. W roku 2012 ukazał się jego następca X2 różniący się głównie rozdzielczością matrycy, którą podniesiono do 16 MP i szybkością autofokusu. Utrzymano obiektyw, który został uznany na bardzo dobrą konstrukcję, i który pojawił się jeszcze raz w kolejnej odsłonie tego aparatu – leice X-e która zadebiutowała na Fotokinie w 2014 roku. O tych aparatach jeszcze kiedyś napiszę podobnie jak o modelu X-vario w którym do sprawdzonej w X2 matrycy dołożono zmiennoogniskowy obiektyw. Dzisiaj jednak parę zdań o leice X, którą świat ujrzał również w trakcie bardzo udanej dla Leiki Fotokiny w 2014 roku. Nowością w tym aparacie jest głównie specjalnie opracowany do stosowanej już uprzednio 16 Megapixelowej matrycy CMOS stałoogniskowy asferyczny obiektyw 23 mm o jasności 1,7. Obiektyw niezwykły, skorygowany do stosowania swojej pełnej jasności od odległości 1 metra, ale dający też możliwość ostrzenia od 20 cm – jednak wówczas przy przesłonie 2,8. Plastyka tego obiektywu plasuje aparat w klasie pomiędzy linią X a M i stąd warto zwrócić nań szczególną uwagę. Podkreślić należy, że aparat wraz z tak jasnym obiektywem waży tylko nieco powyżej 480 gramów. Dodatkowym walorem Leiki X jest możliwość filmowania w jakości Full Hd. Kolejnym atutem jest możliwość podpięcia wprowadzonego przy premierze leiki T Visoflexu – elektronicznego celownika o fantastycznej rozdzielczości 3,7 k, dzięki któremu z łatwością można ręcznie ustawiać ostrość mając przed oczami pełny kadr. Tego w aparatach o tej wielkości matrycy nie można było robić w takim komforcie. Dla poszukiwaczy wysmakowanych kadrów z papierową głębią ostrości jest to niezwykle przydatne i precyzyjne narzędzie. Zaś Summilux o dużej jasności i pięknym rozmyciu tła daje niezwykłe, jak w najlepszych konstrukcjach leiki możliwości. Dla fotografujących z upodobaniem ogniskową 35mm nic więcej nie trzeba. Dodaję dla ilustracji dwie fotografie, całe mnóstwo znajdziecie w sieci. PK